Nowoczesna stodoła, dom z duszą i ogród zaprojektowany w każdym detalu — to nie jest kolejny katalogowy projekt, tylko historia, która udowadnia, że marzenia o idealnej przestrzeni można zrealizować z głową. Ewelina z @projekthszalas, architektka zieleni i wnętrz, zdradza kulisy budowy swojego wyjątkowego domu i wyjaśnia, dlaczego ogrodzenie to nie tylko mur, ale wizytówka całej posesji.
Projekt „Podwójna stodoła” przyciąga uwagę kształtem i detalem. Skąd pomysł na dom w literę H?
Ewelina (@projekthszalas): Pomysł wyszedł od mojego męża. Litera „H” to pierwsza litera naszego nazwiska – zależało mu, żeby dom był z nami utożsamiany. Jeżeli chodzi o samą kubaturę domu, od samego początku marzyliśmy, aby to była parterówka, ale z drugiej strony nie chcieliśmy mieć poczucia małego domu. Stąd pomysł na otwarty sufit. Nie chcieliśmy jednak antresoli, bo baliśmy się schodów. Z uwagi na wymienione potrzeby etap ten był dość prosty do rozwiązania. Inspiracji szukaliśmy głównie na Pintereście, gdzie po raz pierwszy zobaczyliśmy wizualizacje domów z dużymi, trójkątnymi oknami. Od tego się zaczęło – pierwsze szkice, pierwsze pomysły. Trójkątne okno tak nas zainspirowało, że zaprojektowałam pod nie kuchnię – wysoką, ciemną, z drewnianymi akcentami. To był punkt wyjścia. Pierwsza bryła domu miała być bardzo intymna od strony wjazdowej, czyli nie chcieliśmy w ogóle widzieć podjazdu, dlatego dom jest delikatnie przesunięty o tę część. Od frontu znajduje się jedynie brama wjazdowa — nie ma żadnych dodatkowych okien z tej strony, aby nie było widać nas od drogi. Bardzo mi się to podoba, bo nie ukrywam, że lubię taki tryb życia — czasami wolniejszy, szczególnie rano. Patrzenie przez okno kuchenne na drogę może i ma swój urok, ale niepokoi mnie myśl, że ktoś mógłby obserwować nas z zewnątrz.
I właśnie z uwagi na wspomnianą bramę wjazdową dzisiaj się spotykamy. Brama przesuwna i furtka z kolekcji MODERN we wzorze AW.10.112 od WIŚNIOWSKI. Wybór dość charakterystyczny i rzadki. Dlaczego postawiłaś na model ze specyficznymi prześwitami?
Ewelina (@projekthszalas): Tak, to nasza autorska kompozycja, którą sami zaprojektowaliśmy. Starałam się uniknąć tego, co jest zbyt modne i powszechne, czyli na przykład typowych pionowych linii, które mają wszyscy. Nie chciałam też mieć pełnej, całkowicie zasłaniającej bramy, ponieważ uważam, że mamy bardzo ładny dom i chciałam, aby był częściowo widoczny z zewnątrz. To ważne w sytuacjach awaryjnych. Zależało nam na tym, by nie być całkowicie „zamkniętymi” i odgrodzonymi murem – żeby sąsiad mógł widzieć, czy wszystko jest w porządku, czy ktoś nie potrzebuje pomocy. Dla mnie ta brama łączy więc dwie funkcje: bezpieczeństwo i poczucie otwartości. Różne sytuacje się zdarzają. Często potem słyszymy, że „nic nie widać, bo wszystko jest zabunkrowane, zamknięte na cztery spusty”. No cóż, każdy ma swoje podejście. Brama jest minimalistyczna, prosta, a jednocześnie wyjątkowa i intrygująca. Każdy na nią zwraca uwagę i mówi: „macie ładną bramę!”, a nie: „o, kolejna taka sama brama”.
Jakie rozwiązania zastosowaliście w projekcie domu, aby pogodzić dużą ilość przeszkleń z zachowaniem prywatności?
Ewelina (@projekthszalas): Zawsze mówiłam, że wolę mieć w domu więcej okien, niż ścian. To było dla nas bardzo ważne. Pamiętam, jak liczyłam metry okien i ścian – chciałam, żeby naprawdę było ich jak najwięcej, ponieważ wiedziałam, że dzięki temu będę czuć bliskość z otoczeniem na zewnątrz. Szczególnie zależało mi na tym, żeby ogród „wchodził” do domu. Wiedzieliśmy, że te duże okna odbiorą nam trochę intymności, ale odgrodziliśmy się innymi ścianami w domu, żeby mimo wszystko czuć się komfortowo – nawet przy tak dużych przeszkleniach. Tak więc pierwsza bryła budynku została zaprojektowana jako część dzienna – salon z kuchnią oraz część gospodarcza, czyli garaż. Następnie mamy łącznik i drugą bryłę budynku, w której znajdują się pomieszczenia sypialniane oraz łazienka, pralnia, garderoba i gabinet. Chcieliśmy, żeby wszystko było proste. Od początku zakładaliśmy, że idealnie byłoby stworzyć dom dla czteroosobowej rodziny – dopasowany do naszych potrzeb i codziennego funkcjonowania. Po prostu wpisaliśmy nasze potrzeby i pomysły w bryłę budynku. I tak właśnie powstał ten dom. Mieliśmy też jedno marzenie – możliwość wyjścia na taras bezpośrednio z sypialni. Ostatecznie taras został przeciągnięty od jednej bryły domu do drugiej. Mamy trzy wyjścia na zewnątrz, z których korzystamy w zależności od potrzeb – tak, aby dom był otwarty na ogród. Ale też po to, żebyśmy mogli – w wolnej chwili, wieczorem czy wczesnym rankiem – spokojnie korzystać z tej przestrzeni tylko we dwoje.

Klienci często boją się dużych przeszkleń. Martwią się o to, że takie powierzchnie trzeba często myć i sprzątać. Poza tym obawiają się, że komfort, intymność czy warunki temperaturowe mogą zostać zaburzone, jeśli nie zostanie dobrze dobrane szkło, odpowiednia ekspozycja czy skuteczne osłony. Ale z perspektywy czasu – czy rzeczywiście było się czego bać, jeśli chodzi o utrzymanie dużych przeszkleń?
Ewelina (@projekthszalas): Na początku trzeba poświęcić trochę czasu, aby nauczyć się odpowiedniej techniki ich pielęgnacji, ale teraz są dostępne takie produkty, które znacznie to ułatwiają. My prowadzimy dom sami, nie korzystamy z usług sprzątających, więc mówię to z pełną odpowiedzialnością. Dla mnie to kwestia dobrej organizacji i dopasowania do swoich potrzeb, na przykład dobrania odpowiedniej wysokości okien. Specjalnie ustawiłam wysokość okien na 220 cm, żeby zawsze móc sięgnąć do nich samodzielnie, bez używania stołka czy drabinki. Uważam siebie za osobę prostą, praktyczną i zadaniową i w podobny sposób podchodzę do współpracy z klientami. W pierwszej kolejności pytam ich o potrzeby: czy chcą mieć ogrodzenie, ogród, ile mają czasu na jego pielęgnację, czy chcą zatrudnić ogrodnika, czy raczej samodzielnie dbać o przestrzeń. Na przykład my postawiliśmy na bramę o strukturze, którą żartobliwie nazywam „Myszką Miki”. Jest w kolorze grafitowym z drobinkami, absolutnie nie widać na niej brudu. To dla mnie ogromny komfort. Brama zawsze wygląda elegancko i nawet gdy jest lekko zakurzona, dalej się błyszczy. Struktura paneli na bramie sprawia, że nie widać zacieków ani zabrudzeń. Uważam, że to bardzo ważne, by nie wpadać w pedantyzm i nie spędzać całego dnia na sprzątaniu, bo przecież chcemy też korzystać z ogrodu i relaksować się. Dom powinien nam to ułatwiać, dlatego zawsze zachęcam do wybierania takich rozwiązań, które „same o siebie dbają”.
Co Twoim zdaniem sprawiło, że domy w stylu nowoczesnej stodoły zaczęły cieszyć się tak dużą popularnością?
Ewelina (@projekthszalas): W moim odczuciu domy typu „stodoła” istniały u nas od dawna – tyle że wcześniej nie miały tak dużych przeszkleń. Fenomen tej bryły pojawił się w momencie, kiedy zaczęto odważnie stosować duże okna. Od chwili, gdy klienci przestali się ich bać, ta forma zyskała zupełnie nową jakość. Tak naprawdę nowoczesna stodoła to bardzo prosty budynek w budowie – zazwyczaj o dachu dwuspadowym, czasem połączonym z drugą bryłą lub nawet fragmentem z dachem płaskim. Nie jest to skomplikowana konstrukcja, w porównaniu na przykład z klasycznymi domami, w których mamy wykusze, dachy czterospadowe, okna połaciowe i inne złożone elementy. Zamiast tego zaczęto unowocześniać bryłę: zastosowano odpowiednie okna, estetyczne systemy rynnowe, dachy o czystej linii. I nagle ta sama stodoła, znana od lat, zaczęła wyglądać bardzo nowocześnie. Bo przecież stodoły były z nami zawsze – wykorzystywane w gospodarstwach, kojarzące się z architekturą wiejską. A to, co widzimy dziś, to po prostu ich nowoczesna odsłona.
Jakie ograniczenia narzucone przez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego miały największy wpływ na ostateczny wygląd Hszalas?
Ewelina (@projekthszalas): Już na etapie poszukiwania działki, braliśmy pod uwagę łączące się z tym wyborem ograniczenia, bo prawda jest taka, że koncepcję domu stworzyliśmy jeszcze zanim kupiliśmy działkę. Inspiracje znaleźliśmy gdzieś w internecie, ale żadna z nich nie była zrealizowana i nie pochodziła od polskich architektów. Rysowanie projektu, dopasowywanie go do bryły, kubatury i tych wszystkich wymagań – to wszystko było próbą. Oprócz nowoczesnej stodoły braliśmy pod uwagę także inne rozwiązania – na przykład domy z płaskim dachem. Myśleliśmy nawet o łączeniu brył w tym stylu, ale miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego nam to uniemożliwił. Po prostu nie mieliśmy takiej opcji. Różne ograniczenia sprawiły, że budynek wygląda tak, a nie inaczej. Na przykład nie mogliśmy użyć czarnego koloru. W związku z tym wszędzie mamy antracyt – który złudnie przypomina czerń, ale nią nie jest. Nie mamy więc czarnej dachówki ani czarnej elewacji, mimo że wiele osób właśnie tak je nazywa.
A klienci, którzy do Ciebie przychodzą – jak tutaj wygląda kolejność – czy aby zaplanować otoczenie pracujesz zwykle z gotowym projektem domu?
Ewelina (@projekthszalas): Tak, bardzo często właśnie tak to wygląda, ale zdarza się też, że zgłaszają się już na wcześniejszym etapie – zanim jeszcze uzyskają pozwolenie na budowę. Wtedy chodzi o skonsultowanie proporcji, przestronności i ogólnej spójności bryły budynku. Często pytają, czy wszystko będzie funkcjonalne, czy układ pomieszczeń ma sens – to pokazuje rosnącą świadomość inwestorów. Na późniejszym etapie każda zmiana – nawet jeśli ja zaproponuję coś, co mogłoby polepszyć funkcjonalność, jak powiększenie pomieszczenia czy przearanżowanie układu – może wiązać się z dodatkowymi kosztami, a nawet z remontem. W dużej mierze to zasługa mediów społecznościowych – ludzie są dziś dużo lepiej poinformowani. Wiedzą, że lepiej wcześniej skorzystać z dodatkowej konsultacji czy usługi, by w pełni wykorzystać potencjał bryły domu, który planują zbudować.
Nas również cieszy fakt, że to się zmienia. Dotąd bywało tak, że ogród i całe otoczenie domu zostawiało się „na potem” – na moment, kiedy pojawią się dodatkowe środki na ogrodzenie czy zagospodarowanie terenu.
Ewelina (@projekthszalas): W pracy kieruję się ideą, by myśleć o otoczeniu domu w sposób przyszłościowy. Nawet jeśli na starcie nie ma jeszcze pełnych środków na jego wykończenie, to i tak przyjdzie moment, kiedy trzeba będzie się tym zająć. Trzeba wyrównać teren, zaplanować odpowiednie rozmieszczenie budynku na działce, a to automatycznie zmusza nas do przemyślenia kilku kluczowych rzeczy: gdzie znajdzie się furtka, gdzie będzie brama wjazdowa, którędy będzie przebiegała ścieżka, jak zaprojektować komunikację na działce. Więc nawet jeśli nie zrealizujemy wszystkiego od razu, już na początku musimy dokonać pewnych wyborów i mieć ogólną koncepcję. Skoro coś budujemy, tworzymy, inwestujemy w to środki i serce, to warto zadbać również o przestrzeń wokół. Dlatego według mnie już na etapie projektowania domu powinniśmy przemyśleć, jak będzie wyglądało otoczenie zewnętrzne. Uważam, że aby czuć się w domu naprawdę bezpiecznie, to jednym z podstawowych elementów jest ogrodzenie. I mówię tutaj także o zabezpieczeniu posesji przed zwierzętami, czy ochronie mienia. Ogrodzenie powinno być też dopasowane stylem do budynku i spójne z otoczeniem. To ważna decyzja – bo zazwyczaj wybieramy takie ogrodzenie raz i ono z nami zostaje na długie lata. A przecież można je zaprojektować w taki sposób, by spełniało nie tylko funkcje użytkowe, ale również estetyczne. Na przykład ogrodzenie frontowe – może być efektowne, eleganckie i jednocześnie bardzo praktyczne.
Czyli można powiedzieć, że front ogrodzenia jest najbardziej skierowany do zewnętrznego odbiorcy – to on jest wizytówką posesji.
Ewelina (@projekthszalas): Przy projektowaniu ogrodzenia frontowego nie powinniśmy zakładać, że „to tylko mur”. Nawet jeśli dana sytuacja wymaga solidnego odgrodzenia się od ulicy, to możemy to zrównoważyć zielenią – zastosować rabaty, pnącza, odpowiednie rośliny, które „zmiękczą” ten mur i sprawią, że będzie przyjemniejszy w odbiorze.
Wracając do tematu stodoły – jakie ogrodzenie pasuje do takiej bryły?
Ewelina (@projekthszalas): Świetnie sprawdzają się tu na przykład ogrodzenia z pionowymi elementami – są proste, eleganckie i dobrze współgrają z nowoczesnymi bryłami, takimi jak dom w stylu stodoły. Według mnie najbardziej popularnym obecnie modelem są ogrodzenia palisadowe, czyli takie, które zapewniają delikatną osłonę i intymność, a jednocześnie przezierność. Dzięki temu, że możemy widzieć, co dzieje się za ogrodzeniem, mamy możliwość podziwiania bryły domu i tego, co znajduje się na posesji. Osobiście również bardzo lubię i preferuję takie minimalistyczne, ponadczasowe ogrodzenia. Wystarczy na przykład delikatne oświetlenie, aby nadać im jeszcze bardziej ekskluzywny i elegancki charakter.
Co jeszcze jest ważne w ogrodzeniu z Twojej perspektywy?
Ewelina (@projekthszalas): Przede wszystkim wysokość i kształt. To dwa kluczowe aspekty, które wpływają na prywatność i bezpieczeństwo. Wysokość decyduje o stopniu osłony, a kształt oraz linie powinny harmonizować z otoczeniem. Na przykład, jeśli wybieramy ogrodzenie na terenie górzystym, to inaczej podejdziemy do ogrodzenia frontowego niż w przypadku zabudowy szeregowej czy jednorodzinnej, gdzie domy stoją w linii ciągłej. Inaczej także dopasowujemy je do wolnostojących budynków. Ważne jest, aby dostosować ogrodzenie do otoczenia, a także do sąsiadów — chociażby pod względem wysokości, tak by tworzyć spójną przestrzeń architektoniczną. Często wymaga tego miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, ale dobrze jest też, byśmy sami o tym pamiętali i zwracali na to uwagę. W ten sposób tworzymy harmonijne, przyjazne sąsiedztwo.
W naszych materiałach poradnikowych często podkreślamy, że pierwszym krokiem powinno być dokładne wyznaczenie granic działki. To jest ważne zarówno dla naszych sąsiadów, jak i dla nas samych.
Ewelina (@projekthszalas): Nawet jeśli nie uda się znaleźć kompromisu z sąsiadem, uważam, że ogrodzenie frontowe może naprawdę wiele zrekompensować. Daje poczucie „to jest moje”, a jednocześnie łagodzi granice działki. Zawsze polecam pamiętać o roślinności, która dużo może zasłonić, osłonić i oddzielić od sąsiada. Rośliny stanowią też bardzo przyjemne tło dla ogrodzenia — sprawiają, że całość wygląda bardziej naturalnie i estetycznie. Roślinność jest po prostu bardziej przyjemna dla oka i często nie zwracamy na nią uwagi, a ma ona szalenie pozytywny wpływ na nasze samopoczucie.
W takim razie, jakie rośliny najlepiej posadzić pod ogrodzeniem i od czego to zależy?
Ewelina (@projekthszalas): To przede wszystkim zależy od warunków stanowiska – głównie od nasłonecznienia. Dobieramy rośliny w zależności od tego, czy dane miejsce jest bardziej słoneczne, czy zacienione. Na stronę nasłonecznioną wybierzemy inne gatunki, niż na tę zacienioną. W swojej pracowni zawsze staram się tworzyć kompozycje wielowarstwowe, czyli takie, które obejmują różne wysokości – od niskich nasadzeń, przez krzewy, aż po drzewa, jeśli teren i klient na to pozwalają oraz jest miejsce na prawidłowe ukorzenienie roślin. Warto zaprojektować przestrzeń zieloną całoroczną, tak aby front działki nie wyglądał atrakcyjnie tylko wiosną czy latem, ale również cieszył oko zimą.
A co z tujami? Czy nadal jest na nie popyt jako rośliny pod ogrodzeniem?
Ewelina (@projekthszalas): Oczywiście, że tak — tuje wciąż są bardzo popularne. Ja osobiście ich nie stosuję, ale raczej ze względu na preferencje moich klientów, którzy często proszą o “coś innego, niż tuje”. Natomiast mogą one być świetnym wyborem, szczególnie gdy klient potrzebuje natychmiastowego efektu i chce szybko obsadzić teren. Stanowią dobre tło zielone, ale trzeba pamiętać, że wymagają odpowiedniej pielęgnacji. Rośliny same się nie ułożą – jeśli będą sadzone zbyt gęsto, mogą zacząć chorować, a system korzeniowy może być zbyt ograniczony, co wpływa na ich kondycję. Mimo to tuje są wygodne w użytkowaniu – szybko rosną, są stosunkowo tanie w porównaniu z innymi roślinami i mogą stworzyć ładne, zielone tło dla rabat i innych nasadzeń. Są też odporne na szkodniki oraz niezbyt wymagające względem gleby, dlatego często sprawdzają się nawet na początkowym etapie wykańczania ogrodu. Oczywiście istnieje wiele innych roślin, które można wykorzystać pod ogrodzeniem i nie chodzi tylko o trendy. Moim zdaniem wszystko należy dobrać indywidualnie, dostosowując wybór do potrzeb i możliwości właściciela ogrodu. Jeśli ktoś potrzebuje szybkiego przyrostu i łatwych w obsłudze roślin, tuje będą bardzo dobrym wyborem. Dodatkowo nie trzeba ograniczać się do odmiany „Szmaragd”. Na rynku dostępne są ciekawsze i bardziej atrakcyjne odmiany tui, które można wykorzystać, aby uzyskać estetyczny i oryginalny efekt.
A czy klienci decydują się też na rośliny przed ogrodzeniem, w tej frontowej linii, ale od strony ulicy, a nie od strony ogrodu?
Ewelina (@projekthszalas): Tak, bardzo często tak się dzieje. Wiele osób wybiera tam drzewa kolumnowe lub krzewy o kulistym pokroju. Pod nimi najczęściej sadzi się trawy ozdobne oraz niskie byliny albo rośliny iglaste, takie jak kosodrzewiny czy sosny karłowate. Dzięki temu teren staje się bardziej zimozielony, a jednocześnie są to rośliny łatwe w uprawie, które nie wymagają dużej pielęgnacji – poza podlewaniem i ewentualnym zastosowaniem systemu nawadniania kropelkowego, który to znacznie ułatwia. W mojej praktyce w około 95% przypadków klienci chcą, aby linia przed domem, albo przynajmniej okolica wejścia przez furtkę, była obsadzona roślinami, dzięki czemu ogród „wchodzi” już od frontu i jest bardziej wyeksponowany. Często są to minimalistyczne aranżacje – klienci wybierają dwie, trzy powtarzalne rośliny.
Na koniec – jaka byłaby Twoja najważniejsza rada dla osób, które planują budowę domu i chcą stworzyć spójną, funkcjonalną przestrzeń wokół niego?
Ewelina (@projekthszalas): Zawsze powtarzam, że dom to nie tylko cztery ściany, ale całość – budynek, ogród, ogrodzenie, najbliższe otoczenie. Dlatego im wcześniej pomyślimy o wszystkich tych elementach, tym lepszy efekt uzyskamy i tym mniej rozczarowań nas spotka po drodze. Warto szukać inspiracji, ale też słuchać swoich potrzeb i korzystać z pomocy specjalistów. Dobrze zaplanowana przestrzeń to nie tylko kwestia estetyki, ale też komfortu i codziennej wygody, z której będziemy czerpać przez lata.